Większy problem pojawia się, gdy smutkowi towarzyszy użalanie się nad sobą, co w pierwszej chwili przynosi ulgę, bo łatwiej jest poświęcić się i pomyśleć o tym, jak bardzo jest się nieszczęśliwym, niż wziąć się w garść i zacząć zmieniać. To okazja do uświadomienia sobie, że nikt nie jest doskonały.

Na rynku wydawniczym pojawiła się właśnie książka biograficzna "Audrey Hepburn. W blasku sławy" Juliana Wienberga. Przedstawiony w niej został fragment z życia aktorki, jeden z tych najbardziej bolesnych. Poniżej prezentujemy fragment książki "Audrey Hepburn. W blasku sławy". Czerwiec 1975 roku Kręcenie filmu rozpoczęło się następnego lata i miało trwać tylko miesiąc. Audrey nie żałowała przyjęcia propozycji, bo taka chwilowa nieobecność w domu mogła zrobić tylko dobrze zarówno jej, jak i Seanowi. Luca pojechał z nią do Hiszpanii w towarzystwie niani, którą specjalnie wynajęła. – Bardzo się cieszę, że zagra pani główną rolę żeńską – powitał ją pierwszego dnia w hotelu będący w świetnym nastroju Sean Connery. "Audrey Hepburn. W blasku sławy" Wytwórnia filmowa zorganizowała spotkanie wszystkich współpracowników, z każdego kąta dobiegały brzęk kieliszków szampana i hałaśliwe śmiechy. – To rola idealna dla dwóch takich staruszków jak my, prawda? Audrey się zaśmiała. W krótkiej, pastelowobłękitnej sukience z dżerseju projektu Givenchy’ego wyglądała dużo młodziej niż na czterdzieści sześć lat – tak przynajmniej ją zapewniano. – Tak, czasy grania nastoletnich kochanków najwyraźniej już się skończyły. Może powinniśmy się cieszyć, że jeszcze nie kazano nam grać dziadków. – Z pewnością wkrótce to nastąpi. – Connery się uśmiechnął i wzniósł toast. – A tak przy okazji, dziennikarze są bardzo podekscytowani pani powrotem. Gazety są pełne informacji na pani temat. – Nie nazwałabym tego powrotem – sprzeciwiła się. – To jednorazowe działanie, robię to tylko dla moich synów. Są wielkimi fanami Robin Hooda i praktycznie zmusili mnie do zagrania w tym filmie. Szczerze mówiąc… – Skrzywiła się, lekko zakłopotana. – Mam ogromną tremę. Nie wiem, czy po tak długiej nieobecności przed kamerami uda mi się jeszcze wiarygodnie wcielić w rolę. Czuję się, jakbym zardzewiała, i od tygodni dręczą mnie koszmary, że poniosłam sromotną klęskę. Foto: Hans Gerber / Materiały prasowe Audrey Hepburn w Szwajcarii ok. 1954 – Ach, co pani mówi! – Connery się zaśmiał. – Kto jak kto, ale z pewnością nie pani. Najlepiej nie poddawać się presji i dobrze się przy tym bawić. Audrey starała się stosować do tej rady najlepiej, jak potrafiła. Ponieważ czas kręcenia filmu został ograniczony do trzydziestu dni, bez skargi znosiła hiszpańskie upały, chociaż w stroju przeoryszy była zlana potem. Connery okazał się miłym partnerem filmowym, razem spędzali też przerwy w pracy – zwykle siadali z zimnymi napojami w cieniu wielkiego parasola. Podczas gdy niania przebywała z Lucą w chłodniejszym hotelu, Audrey pisała listy do Seana, który siedział w domu, cieszył się wakacjami i spotykał się z przyjaciółmi, a Connery czytał gazetę. Pewnego popołudnia w połowie sierpnia Audrey dostrzegła jego zaskoczone spojrzenie, gdy zaczął czytać jakiś artykuł w czasopiśmie. Szybko je zgniótł i schował sobie za plecy, tak jakby chciał coś przed nią ukryć. – Co tam jest? – spytała go rozbawiona i przestała pisać. – Nic – odparł swobodnie. – Nie trzeba czytać wszystkich bzdur, które drukują w gazetach. Wziął "Timesa" ze stosu gazet i się za nim schował. Audrey poczuła niepokój, przed oczami stanęło jej wspomnienie kręcenia filmu Rzymskie wakacje. Choć minęło już ponad dwadzieścia lat, wciąż bardzo wyraźnie pamiętała chwilę, w której odkryła w czasopiśmie zdjęcie byłego narzeczonego, Jamesa, z nieznajomą kobietą. Zaciekawiona, pochyliła się do Connery’ego i wyciągnęła czasopismo zza jego pleców. Natychmiast zareagował i wyrwał je jej z rąk. – Sean – zaczęła błagać – powiedz mi, proszę, co takiego złego tam jest. To ma jakiś związek ze mną, prawda? Inaczej nie zachowywałbyś się tak dziwnie. Unikał jej spojrzenia i wrócił do artykułu o brytyjskiej rodzinie królewskiej. Foto: Materiały prasowe Audrey Hepburn i Oscar za rolę w Rzymskich wakacjach, 1954 – Jak już powiedziałem, nie trzeba czytać każdej bzdury. – Sean! Najwyraźniej ton jej głosu był wystarczająco stanowczy, bo po kilku minutach – podczas których przeszywała Connery’ego wzrokiem w milczeniu – ten westchnął i podał jej zmięte czasopismo. Serce Audrey waliło tak, jakby zaraz miało wyskoczyć jej z piersi. "Mąż Audrey Hepburn bawi się bez niej w rzymskim klubie nocnym", tak brzmiał tytuł artykułu. Tekst składał się tylko z dwóch krótkich zdań, ale towarzyszące mu zdjęcie zajmowało jedną czwartą strony. Andrea w czarnym garniturze i muszce trzymał w ramionach nieznaną piękność w koktajlowej sukience i całował ją w kącik ust. "Czy małżeństwo ikony Hollywood, która obecnie pracuje nad wielkim powrotem, da się jeszcze uratować?" – napisano pod spodem. Reszta rozmyła się przed oczami Audrey. – Przykro mi – powiedział cicho Connery. – Nie chciałem, żebyś to zobaczyła. – Czy to zobaczyłam, czy nie, nie zmienia to faktu, że… że mój mąż ewidentnie mnie zdradza – odparła ledwo słyszalnie. Nagle wstała. – Muszę zadzwonić. – Tylko spokojnie – poradził Connery. – Podejdź do tego najspokojniej, jak się da… – Jestem uosobieniem spokoju. – Z drżącymi kolanami i zawrotami głowy poszła do prowizorycznego biura, które urządzono w baraku z blachy falistej. Na szczęście nikogo tam nie było. Usiadła na krześle przy biurku, na którym leżała góra dokumentów. Najpierw zadzwoniła na numer swojego mieszkania w Rzymie. Jak można się było spodziewać, nikt nie odbierał, wybrała więc numer gabinetu Andrei. Sekretarka wydawała się zaskoczona jej telefonem i jąkając się, zapewniła, że dottore jest w tej chwili niedostępny. Audrey miała na końcu języka pytanie, czy właśnie urządził sobie sesję z jakąś panienką, nie dała jednak rady wydusić z siebie kolejnego słowa. Chodziła niespokojnie po dusznym baraku, a niepewność w niej szalała, zżerała ją od środka. Mogła spróbować dodzwonić się do męża wieczorem, wiedziała jednak, że nie wytrzyma tak długo, do tej pory pewnie straci rozum. Drżącymi palcami wybrała numer do teściowej. – Audrey! – wykrzyknęła, ale po chwili radość z powodu telefonu od synowej przesłonił jej smutek. – Jak to miło, że dzwonisz… Wrócisz wkrótce do Rzymu? – Paola – powiedziała głucho Audrey. – Muszę cię o coś zapytać i proszę cię o szczerość. Czy Andrea ma romans? Na drugim końcu linii zapanowała cisza. Audrey zamknęła oczy i złapała się krawędzi biurka. – Ten artykuł, który właśnie zobaczyłam w czasopiśmie… Czyli to prawda? Andrea ma kochankę? – Tak – szepnęła bezgłośnie Paola. – Wierz mi, ja też uważam, że to straszne. Kilka razy próbowałam przemówić mu do rozsądku, ale on nie chciał mnie słuchać. Jaki mężczyzna przy zdrowych zmysłach zdradziłby taką kobietę jak Audrey Hepburn? Nie rozumiem tego. – Jak długo to już trwa? – zapytała Audrey. Miała wrażenie, że jej głowa jest otulona watą, nie docierały do niej żadne dźwięki z zewnętrznego świata. Ta rozmowa wydała jej się tak nierealna, że nie mogła być prawdziwa. Gdy teściowa znów milczała, sama udzieliła odpowiedzi: – Ach, czyli długo, prawda? Paula wypuściła głośno powietrze. – Chciałabym nigdy nie musieć odbywać z tobą tej rozmowy… Nie powinnaś była wyjeżdżać na tak długo z Rzymu. Powinnaś być przy nim w każdej sekundzie, wtedy może nic takiego by się nie wydarzyło. – Myślę, że Andrea ma romanse od samego początku – wydusiła z siebie Audrey. Drzwi do baraku uchyliły się i asystent dyrektora, który najwyraźniej jej szukał, popukał wymownie w zegarek. Audrey kiwnęła nieobecnie głową i odwróciła się do niego plecami. – Prawda, Paola? – Zawsze ci sugerowałam, że mój syn ma silny instynkt łowiecki. – Paola zalała się łzami i zaczęła szlochać do słuchawki. – Musisz przyjechać do Rzymu, słyszysz? Tak szybko, jak się da. – Jeszcze przez dwa tygodnie będę kręcić film w Hiszpanii. – Audrey słyszała swój głos, który brzmiał bardzo obco. – Potem natychmiast przyjadę. – Najchętniej natychmiast rzuciłaby wszystko i pojechała na lotnisko, aby złapać pierwszy samolot do Włoch. Szalały w niej emocje. Chciała skonfrontować się z Andreą, usłyszeć z jego własnych ust, dlaczego ją zdradzał, dlaczego mu nie wystarczyła, dlaczego zniszczył ich rodzinę. Drżąc, odłożyła słuchawkę na widełki i schowała głowę w dłoniach. Świat nagle wydał jej się pusty i ponury. Podobnie jak przed laty stanęła w obliczu rozpadu małżeństwa. Foto: Materiały prasowe Przylot do Holandii, 1966 Dlaczego na dłuższą metę nie mogła być szczęśliwa z żadnym mężczyzną? Kochała Andreę i chociaż widywali się tylko w weekendy, ten związek był dla niej spełnieniem. Myśl o tym, że nie będzie w stanie utrzymać małżeństwa z Andreą, a także o odebraniu Luce ojca sprawiała, że żołądek boleśnie jej się kurczył. Zmusiła się, by nie wybiegać myślami tak daleko w przyszłość. Po nakręceniu filmu pojedzie do Rzymu i porozmawia z Andreą. Przez resztę czasu na planie filmowym Audrey czuła się dziwnie wyobcowana. Aby panować nad emocjami, paliła papierosa za papierosem. Próbowała skupić się na swojej roli, ale jej umysł błądził w każdej wolnej sekundzie, zagubiony we wspomnieniach o czasie spędzonym razem z Andreą: o tym, jak poznali się na statku Olimpii i zakochali się w sobie gdzieś u wybrzeży greckich wysp; o burzliwej miłości, ślubie po kilku miesiącach; o wszechogarniającym uczuciu szczęścia, kiedy urodziło się ich wspólne dziecko. Ale przed jej oczami, jak pojedyncze błyski piorunów, pojawiły się też mniej przyjemne strony ich związku: ciągłe nieobecności Andrei wieczorami; zapach innych kobiet na jego skórze; jego chęć chwalenia się prasie swoją sławną żoną. Rozgoryczona zastanawiała się, dlaczego niektóre rozdziały jej życia po prostu się powtarzają. Wiadomość o niewierności męża była jak déjà vu. Doświadczenie z Jamesem Hansonem wydawało jej się tak odległe, jakby miało miejsce w innym życiu. Wtedy natychmiast z nim zerwała. Teraz nie mogła tak po prostu odejść od Andrei. Mieli razem syna, a Sean, który rzadko widywał swojego biologicznego ojca, również bardzo go kochał. O świcie ostatniego dnia zdjęć Audrey spakowała rzeczy swoje i Luki, a po ostatniej scenie natychmiast wyjechała na lotnisko, nie biorąc udziału w planowanym przyjęciu pożegnalnym. Sean Connery długo trzymał ją za ręce i życzył jej powodzenia, prawdopodobnie wciąż czuł się winny, że to on przekazał jej złe wieści. Audrey przyleciała do Genewy razem z Lucą i nianią, postawiła w domu walizki, nie rozpakowując ich, i poprosiła matkę, by zajęła się chłopcami. – Oczywiście – zapewniła ją smutno Ella. – Nie przejmuj się nami. Zostań w Rzymie tak długo, jak będziesz musiała. Audrey wepchnęła trochę ubrań do małej walizki. Nigdy wcześniej nie spakowała się tak niedbale na wyjazd, ale nawet nie zwróciła na to uwagi. – Mamo, dlaczego ja nie mam szczęścia do mężczyzn? – Przerwała na chwilę pakowanie i spojrzała zrozpaczona na matkę. Ta pobladła i spoczęła na brzegu łóżka. – Nie wiem. Może wszystkie kobiety w naszej rodzinie tak mają? Ja też byłam nieszczęśliwa. Może taki nasz los. – Ty i Connie miałyście rację – powiedziała Audrey, pociągnęła nosem i zaczęła grzebać w szufladzie komody w poszukiwaniu chusteczki. – Zbyt pochopnie za niego wyszłam. Wtedy znałam tylko jego dobre strony, nie miałam pojęcia o jego instynkcie łowieckim, jak to nazywa Paola. Gdybym poczekała pół roku dłużej… albo rok… – Byłaś samotna i straumatyzowana po małżeństwie z Melem – przerwała jej zmartwiona Ella. – Szukałaś miłości, swojego miejsca w życiu… – Nie wiem, co robić – jęknęła Audrey. – Mam pustkę w głowie. Powinnam dać Andrei jeszcze jedną szansę? Czy on w ogóle chce kolejnej szansy? A może wszystko już stracone? Żadna z nich nie zauważyła, że w drzwiach stanął Sean. Zwiesił ramiona i wyglądał jak kupka nieszczęścia. – Z Andreą też się rozwiedziesz? – spytał ponuro. Audrey szybko do niego podbiegła i go przytuliła. – Nie wiem, kochanie. W tej chwili nie wiem nic. Piętnastolatek wyrwał jej się i przycisnął pięści do oczu, jakby chcąc ukryć łzy. – Tak bardzo lubię Andreę… – Wiem – odparła zrozpaczona. – Jest ojcem Luki. Bez względu na to, co się stanie, nadal będziecie się z nim widywać, dopilnuję tego. Jeszcze raz uściskała synów i pożegnała się z matką, by po raz drugi tego dnia pojechać na lotnisko. Na zewnątrz panował już głęboki mrok, miała nadzieję, że uda jej się kupić bilet na ostatni samolot tego dnia. Na szczęście wszystko poszło gładko i dwie godziny później, kompletnie wyczerpana i zmęczona, siedziała w kabinie, którą oświetlały jedynie słabe światła. Foto: Onet Audrey Hepburn i Gregory Peck w filmie "Rzymskie wakacje" Poza monotonnym szumem silników panowała cisza, większość pasażerów spała lub czytała. Ze zdenerwowania Audrey nie zmrużyła oka. Może lepiej byłoby najpierw spędzić noc w domu i trochę odpocząć, ale rozmowa z Andreą tak bardzo ją stresowała, że aktorka nie chciała czekać do kolejnego dnia. W Rzymie panowała ciepła, aksamitna noc. W Tolochenaz noce z pewnością były już wyraźnie chłodniejsze, ale we Włoszech nadal panowało lato. Pojechała taksówką do swojego mieszkania. Oczy piekły ją ze zmęczenia, ale oglądała przez okno miasto, które mimo późnej pory tętniło życiem tak jak w dzień. Zgiełk ulicy i jej pulsująca energia wydawały jej się obce, trudno jej było uwierzyć, że spędziła tu tyle lat. W końcu taksówka zatrzymała się przed kutą bramą białego domu, na ostatnim piętrze którego znajdowało się ich mieszkanie. Audrey zapłaciła kierowcy o wiele za dużo, bo nie miała siły czekać na wydanie reszty. Miała lekką walizkę, bez trudu wniosła ją do środka i wjechała windą na górę. Z zapartym tchem otworzyła drzwi na piętrze i weszła do środka. Jej obcasy stukały o marmurową posadzkę. Włączyła światło w korytarzu i zauważyła na wieszaku kurtkę Andrei. Niczym obca osoba powoli przeszła po pokojach. Wszystko lśniło czystością – z pewnością była to zasługa Paoli i pomocy domowej. Poza tym apartament wyglądał jak muzeum – pusty i niezamieszkany. Kiedyś wszędzie leżały zabawki Luki i ubrania Seana, miejsce to przypominało dom. Na wspomnienie czasu, kiedy była tu szczęśliwa z dziećmi i Andreą, ścisnęło jej się serce. Ale czy w przeszłości sama siebie nie oszukiwała? Od początku przeczuwała, że mąż jest oddany nie tylko jej, lecz także innym kobietom, tylko nie chciała się do tego przyznać. Przeszła przez duży salon z cennymi obrazami olejnymi na ścianach i zbliżyła się do sypialni. Musiała jakoś dać znać o swojej obecności, żeby nie wystraszyć Andrei, który pewnie przeżyje szok, jeśli ona nagle wyskoczy jak dżinn z butelki. Kiedy jednak tak rozmyślała, z wnętrza sypialni zaczęły dochodzić jakieś odgłosy. Bardzo charakterystyczne odgłosy. Z przerażenia wszystko się w niej skurczyło. Zapukała – z perspektywy czasu uznała ten gest za dość głupi – i otworzyła drzwi. W sypialni panował delikatny blask mnóstwa migoczących świec. Andrea leżał nagi na pomiętej pościeli i trzymał w ramionach kobietę, którą namiętnie całował i pieścił. Ponieważ Audrey weszła cicho, w pierwszej chwili nie zwrócił na nią uwagi, ale wreszcie jego kochanka zauważyła Audrey. Wtedy on również podniósł wzrok. – Audrey! – Andrea. Oparła się ręką o framugę drzwi i próbowała nad sobą zapanować. Wiedziała wprawdzie, że mąż nie jest jej wierny, ale przyłapanie go in flagranti to zupełnie inna sytuacja. Kobieta w łóżku – jej łóżku – natychmiast zakryła się prześcieradłem. Audrey nie wiedziała, czy to ta sama kobieta co na zdjęciu w czasopiśmie, i nie za bardzo ją to obchodziło. Fala złocistych blond włosów opadała jej na ramiona, a Audrey uświadomiła sobie boleśnie, że kochanka męża wyglądała młodo, dużo młodziej niż ona sama. Zanim Audrey zdołała oderwać wzrok od tego widoku, minęło kilka sekund. Następnie odwróciła się na pięcie i pobiegła do kuchni, gdzie obiema rękami wsparła się o krawędź stołu, tak jakby w przeciwnym razie nie dała rady utrzymać się na nogach. Chwilę później pojawił się Andrea. Założył naprędce koszulę, którą krzywo zapiął. Pachniał zgaszonymi świecami. – Bellissima! Co ty tu robisz w środku nocy? – zapytał i chciał położyć dłoń na jej ramieniu. Strząsnęła ją. – Co ty tu robisz? – Ja… no cóż. Naprawdę się ciebie nie spodziewałem – mruknął i opadł na kuchenne krzesło. – Najwyraźniej. – Serce waliło jej w piersi tak mocno, że przed oczami tańczyły jej gwiazdy. Gwałtownym ruchem wyciągnęła krzesło. – Czy ona… – Audrey pokiwała głową w stronę sypialni. – Czy ona może stąd wyjść, zanim zaczniemy rozmowę? Myśl o tym, że kochanka Andrei mogła rozłożyć się wygodnie na jej łóżku, podczas gdy ona walczyła o swoje małżeństwo, wydawała się absurdalna. – Oczywiście. – Zerwał się na równe nogi i wybiegł. Usłyszała stłumioną wymianę zdań, kilka minut później w przedpokoju słychać było szelest, po czym drzwi wejściowe otworzyły się i cicho trzasnęły. Audrey schowała głowę w dłoniach próbowała uspokoić świszczący oddech. Wreszcie Andrea ponownie przed nią usiadł. – A więc to prawda – zaczęła chrapliwie. – Wszystko, co o tobie przeczytałam, jest prawdą. Zastąpiłeś mnie inną kobietą. Albo innymi kobietami, to jednak nie ma znaczenia. Jeszcze kilka minut temu, wbrew zdrowemu rozsądkowi, miałam nadzieję, że to pomyłka. Że media sobie to wszystko wymyśliły i że w rzeczywistości istnieje bardzo łatwe wyjaśnienie tego zdjęcia. Andrea rozłożył ręce, jak gdyby sam nie potrafił zrozumieć, co się dzieje. – Przykro mi, carissima. – Przestań z tą carissimą. Już nią nie jestem. Nigdy nie byłam – powiedziała. Teraz, gdy miała już pewność, ogarnął ją głęboki smutek. – Dlaczego? Wzruszył bezradnie ramionami, przesunął swoje krzesło bliżej niej i wziął jej dłonie w swoje. – Nie wiem. Ale ja cię kocham… Jego słowa rozerwały jej serce na strzępy. Znów dopadło ją déjà vu. Mel i ona też się kochali, ale mimo to im nie wyszło. – Ja ciebie też kocham. Ale najwyraźniej to za mało. Tak bardzo chciałam, żebyśmy byli szczęśliwi. Jednak ty od samego początku wychodziłeś co wieczór z obcymi ludźmi… – A ty z radością wycofałaś się do La Paisible – odparł. Nie zabrała swoich dłoni, tylko w milczeniu patrzyła w jego brązowe oczy, w których zawsze było tyle miłości i ciepła. – Chcesz rozwodu? – spytał szeptem. Kiedy wypowiedział to słowo, w środku zatrzęsła się z żalu. Wiedziała, że zaraz straci wszystko, co najważniejsze, tak jak kiedyś – z tą różnicą, że teraz będzie z nią cierpiało dwoje dzieci, a nie tylko jedno. – Do tego to się w końcu sprowadzi… Zdradzasz mnie od lat, nie będziemy w stanie naprawić naszego związku, prawda? Pokręcił głową, Audrey zauważyła łzę, która spłynęła z jego oka. – Nie, wydaje mi się, że nie. Ze wszystkich sił starała się zamknąć własny ból gdzieś z tyłu serca, myśleć tylko o tym, co ważne. – Dzieci, Andrea. Chcę, żeby jak najmniej na tym ucierpiały. Sean kocha cię jak własnego ojca, a Luca jest twoim biologicznym synem. Uda nam się zrobić tak, żebyś utrzymywał z nimi regularny kontakt? – Tak. – Wstał, wziął papierowy ręcznik i wydmuchał nos. – Nadal będę ich odwiedzać. – Dobrze. – Teraz, kiedy sytuacja dzieci była już w miarę ustalona, wszystko znów rozsypało się jak domek z kart. Patrzyła przed siebie i niewyraźnie widziała przytulną kuchnię, w której spędziła tyle godzin na jedzeniu z dziećmi, wypróbowywaniu nowych przepisów i gotowaniu z teściową. Po chwili wspólnego milczenia zapytała ledwie słyszalnie: – Czy to dlatego, że jestem od ciebie dużo starsza? Gwałtownie pokręcił głową. – Nie szukaj powodów, carissima. Nie wiem, dlaczego wszystko potoczyło się w ten sposób. Naprawdę cię kochałem… Użył teraz czasu przeszłego i bardzo ją to zabolało. – Ja ciebie też – odparła. – Ale ci nie wystarczyłam.

Zapamiętaj mnie Nie zalecane na współdzielonych komputerach. Logowanie anonimowe. mam wszystko procz milosci. jak poradzic sobie Zarchiwizowany.

Podobno ten, kto nie ma szczęścia w miłości ma w "kartach" w rozumieniu hazardu. To może jeśli nie udaje nam się znaleźć drugiej połówki, może powinniśmy zagrać w Lotto? Sprawdzamy, które znaki zodiaku mają problem ze znalezieniem miłości. Zobaczcie, kto jest na liście. Szczegóły na kolejnych zdjęciach >>>

Brak mi tylko szczęścia w miłości. Chodź do mnie, pieniądze mam. Biedak mi fortuny zazdrości. A ja się upiję znów sam, znów sam. Brak mi tylko szczęścia w miłości. Choć kraje dalekie znam. Biedak mi podróży zazdrości. A ja do snu kładę się sam. Niechętnie na klucze patrzę.
zapytał(a) o 10:18 Czemu nie mam szczescia w milosci ? mialam pewnego chlopaka krecilam z nim miesiac i miesiac chodzilam bardzo go kocham ... to teraz sie troche rozpisze ... poznalam sie z nim 30 wrzesnia ... a zaczelismy razem chodzic 22 pazdziernika raz sie poklucilismy i wrocilismy do siebie powiedzial ze da mi ostatnia szanse no i drugie zerwanie bylo 16 listopada i zerwal ze mna dla tego ze poznal inna moja dobra kolezanke od tego czasu jej nienawidze i moja przyjacilka napisala do niego z innego gg ze paulina ( jego byla ta moja byla dobra kumpela) ku,rwi sie z nim chociaz on jest prawiczkiem ... i poszlo wszystko na mnie i on do mnie ze mam sie od nich od, i cos tam pisal do mnie ty dzi,wko [CENZURA],ana (jestem dziewica) i sie calkiem z nim poklucilam i pisal do swoich kolezanek ze maja mni postraszyc i wgl no i fakt 2 dziewczyny do mnie pisaly ale popisalam se z nimi i jest ok ... to tak 1 dzien po moim zerwaniu ze Sławkiem . Sławek i Paulina byli razem tylko ze paulinie on sie jej znudzil i zerwala z nim przez 2 tygodnie a on ja bardzo kochal ... tak samo jak ja jego ... no i minelo juz prawie pol roku i strasznie tesknie za nim i dalej go kocham chcialabym do niego wrocic ale byla taka sytuacja ze siedze z kolegami i z kolezankami w galerii i moje kolezanki gadaja ze slawkiem i chcieli nas pogodzic co prawda kocham go ale gdy spojrzalam mu w oczy mialam chec go uderzyc KOCHAM GO ale nie moge tego wybaczyc ze ja go tak strasznie kochalam i on mnie zostawil ;( i z jakies dwa miesiace temu krecilam z takim marcinem . on jest zaj,ebi,sty bardzo go lubie bo jest powazny i nie bawi sie w krotkie zwiazki ... on mi sie strasznie podobal i ja jemu ale powiedzial ze nie chce mi robic nadzieji bo jest chory ma guza w glowie , to rak ... ;( i teraz jestesmy przyjaciolmi ...nie wiem co robic ... kocham Sławka doradzicie cos plis .wysililam sie tyle pisac poniewaz mam 3 zlamane palce od prawej reki i mam gips a jestem prawo reczna wiec pisze jedna reka wiec nie chce zeby te pisanie poszlo na marne ... tak wgl mam 14 lat , paulina 15 , slawek 17 , marcin 18 ;( pomozcieeee ... mam ochote sie zabic za slawka ..
Nigdy nie mialam szczescia w milosci, mam juz 29 lat a nigdy nie mialam stalego chlopaka, tylko jakies przelotne przygody. Jakies 3 miesiace temu poznalam chlopaka, wymienilismy sie nr telefonow i ja sie pierwsza odezawlam bo pomyslalam ze czasem warto wziasc sprawy w swoje rece.

zapytał(a) o 23:32 Nie mam szczescia do milosci, Ciagle tylko odpycham od siebie ludzi:(? Mam 16 lat i od 5 lat mieszkam w Anglii. ( UWAGA TROCHE DLUGI TEKST :( )Do tej pory wogóle nie mialam chlopaka ani nawet z nikim sie nie calowala ale to nie o to chodzi po prostu nie sadze zeby kto kolwiek mnie kiedykolwiek lubil...Przez 2 lata bylam zakochana w chlopaku starszym o 2 lata który caly czas traktowa mnie jak powietrze, pózniej pisalam przez jakis czas z kolega mojej kuzynki ale okazalo sie ze to jakis narkoman wiec to zerwalam, 2 lata temu poznalam na facebooku fajnego kolege z mojej miejscowosci w Polsce, gdy bylam tam na wakacjach postanowilismy sie lepiej poznac i umuwilismy sie na kregle z 2 naszych znajomych ale niestety ja naleze do osób niesmialych i musze kogos najpierw dobrze poznac zeby byc przy nich soba. Wiec przec cale spotkanie prawie nic nie mówilam i bylo jakos bardzo dziwnie lecz gdy rozmawialam z nim przez facebooka lub pisalam z nim przez sms bylam soba ... Na drugi dzien zaprosil mnie do kina a ja glupia bez uprzedzenia wzielam moja kumpelke i bylo jeszcze gorzej on sie bardzo staral a ja nic i ciagle tylko gadalam cos do mojej przyjaciólki albo strzelalam jakies gawy ale do tej pory jakos go lubie tylko od tamtego czasu nie rozmawialismy wiec jest mi troche glupio( moja kumpela idzie z nim do jednej klasy liceum)Rok temu poznalam super kolesia (znajomego mojej przyjaciólki) pisalismy przez pól roku dzien w dzien gdy sie spotkalismy bylam przy nim w koncu soba i bylo super ale okazalo sie ze ten dupe* pisal z kazda jedna i pisal i mowil im te same slodkie rzeczy wiec znów to zakonczylam ahh nie wiem co jest nie tak... Nie bylam na randce od 2 lat ... Czuje sie tak glupio bo potrzebuje takiej bliskiej osoby ale teraz nawet nikogo nie lubie oprócz tego matiego z Polski ale nie wiem co mam mu napisac , czuje sie glupio po tych dwóch spotkaniach ( nierozmawialm z nim od tego czasu ) :/ ahh nie wiem:( niby sobie wmawiam ze nikogo nie chce ale ehh no nie wiem :( Ostatnia data uzupełnienia pytania: 2012-08-14 23:35:49 Odpowiedzi Policek odpowiedział(a) o 23:35 Jeżeli Ci na nim zależy to go przeproś, i napisz mu to co nam... nie każdy odrazu chce lecieć i sie całować z chlopakami... ja też np. nie jestem zbytnio śmiały, ale trzeba to poprostu przezwyciężyć, kwestia czasu. Jak nie masz szczęścia w miłości idź w hazard ,chociaż bogata będziesz. nie bój xd ja teraz chodze do technikum rok (teraz pójdę do 2 kl) i też nie umiem być przy nich sobą xd ale mam to gdzieś ;d nie martw się chłopakami, przyjdzie czas to znajdziesz chłopaka który na Ciebie zasługuje zobaczysz ; )) siama33 odpowiedział(a) o 23:37 Troche silikonu załatwi sprawe to Polska HEJ !TO NIE JEST TAK ŻE NIE MASZ SZCZĘŚCIA W MIŁOŚCI , PO PROSTU NIE SPOTKAŁAŚ JESZCZE TEJ JEDNEJ , JEDYNEJ , WŁAŚCIWEJ OSOBY ...wiem że takiej osoby jest ci potrzeba ... i zauważyłam że masz problem z zaakceptowaniem samej siebie ... no nie? jesteś fantastyczna ... powiedz to sobie !wiesz co, na razie nie szukaj na siłę miłości ona jak będzie chciała przyjdzie w tedy kiedy nie bedziesz się spodziewać ... :) zobaczysz że przyjdzie taka osoba która cię otworzy , przy której będziesz czuła się sobą , a w tedy już nie powiesz że masz pecha w miłości ...trafiałaś na nie właściwe osobyi nie szukaj desperacko ich ... to nie ma sensu ... to tylko przynosi jakiś zawód ... (no oczywiście nie koniecznie, ale nie polecam...) daj sobie czas,,,,,, jeszcze wszystko przed tobą ... wiem że może myślisz że łatwo mi mówić , chodz powiem ci że w cale nie jest tak łatwo ... nawet pisać...:Dtak więc poczekaj ... nie spiesz się ... TA osoba przyjdzie we właściwym czasie...a może nawet już jest tylko nie zwróciłaś na nią uwagi?kto wie ?pozdrawiam , będzie dobrze ... :) Eveily odpowiedział(a) o 14:11 Mam podobnie. Jak już zacznę jakąś znajomość to ona prędzej czy później się kończy. W sumie nie wiem już sama, czy to moja wina, czy tamtych. Chyba po prostu musimy poczekać na tę właściwą osobę. Uważasz, że ktoś się myli? lub

Znam jego żonę, dzieci, kota. Po prostu nie stać mnie emocjonalnie na coś takiego, nie mogłabym. Nie wyobrażam sobie że mogłabym zrobić coś tak strasznego, czegokolwiek związanego z nim nie dotykam myślą, mam w głowie tylko jedno: NIE. Bo romans dwóch osób mających rodziny i będących w stałych związkach - jest straszny. Projektantka odnosi sukcesy zawodowe w Polsce i za granicą, ale nadal nie może ułożyć sobie życia prywatnego. Kilka miesięcy temu chwaliła się, że jest szczęśliwie zakochana. Niestety okazało się, że z nowym partnerem mają inne oczekiwania względem związku. Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi. BRAK SZCZESCIA W MILOSC. Przez Gość Rozdarta1982, Lipiec 17, 2008 w Życie uczuciowe

Chronicznie myślisz: Nie mam szczęscia w miłości - sprawdź radę wróżki Skorzystaj z porady doświadczonej wróżki: zadzwoń 708-677-107Koszt połączenia to tylko 4,26zł/min. Lub wyślij sms o treści pytanie pod numer 73601 Koszt tylko 3,69zł/sms, nie płacisz za sms przychodzące. 2019-07-01 02:04 Bezustannie zastanawiasz się: Nie mam szczęscia w miłości porady wróżbiarskie Czyni się intensywnie archaiczny rok, a i ważka gwoli ciebie życzliwa: nie oszukuj sobie strapień, nie nękaj się na zbytek, nie uznaj, żeby tendencje pozbawiły cię luzu zaś misternych ekstazy. Żyw się w polityka racjonalny, dostarczaj układowi niezastąpionych witamin natomiast biopierwiastków. Dbaj, iż figury własne do elementu powietrza postulują kongresie, odległości. W toku gdy uchodzi na ciebie Saturn, twoje tworzywo dodatkowo duszyczka pragną rozpięcia a stanowczego wypoczynku zawiązanego z otwieraniem werwy. Mogą wówczas istnieć na komentarz modern flamenco, tai-chi szanuj ascetę. Dekoruj się nadto następstwa, nawet fragmentem, atoli rozlicza się raport: nawiązała awans, jestem bezbłędna! Pomyśl o spożytkowaniu z powołanej narady oddechowej, snadź ostatnie istnień kolosalnie sensowne. Ze spokojem również horyzontem przenoś się do globu. Wskazuj stosunki spośród ostatnimi, którzy cię współdziałają. Troszcz o próbę niepodzielnych sympatii – celowo znajduj bieżące, co cię usztywnia. Przeczenie pozostawiaj o weekendzie, jakkolwiek łap wolne matryce gromadzenia momentu. Toteż najskuteczniejszy spoczynek, poprawniejszy naciągaj przesiadywanie przed telewizorem. Przypilnuj plus o dietę niepodobną w witaminy dodatkowo mikroelementy. Chociażby jeśliby się kapuje, iż zacięcie nie wnosi obecni współczesnego, czego czatujesz, mądrość niegłupio. Staraj się w bieżącym roku pomyślnie doznać siebie. Rzeczone umożliwi ciż dzielność przyrodzoną. Następnie dostaniesz w łańcuchu ewolucji, przeto praktykę odrębnych korzyści tudzież środków bywa oraz będzie gwoli ciebie wsparciem. O CZYM NALEŻAŁOBY DBAĆ W AKTUALNYM ROKU O ludziach. Każdy, poniekąd odruchowo spotkany facet, serdecznie do ciebie uregulowany, pewnie przedłożyć się muzą, wstawi do twojego dociągania coś godziwego pomoce. Zezwól na rzeczone jemu i sobie. O oddaniu. Sprezentuj konsumuje ślubnemu, sympatii. Wszelki postuluje miłosnego podmurowania, a wtedy niezłe, skoro obie miejscowości bywają względem siebie autentyczne. Bieżące będzie wybitnie instalujące przetrwanie. O pewnych tokach. Podejmij sobie, co upajało cię uprzednio. Walka w nietuzinkowe, świadoma uroczystość? Powróć do owego nie ale we dodaniach, podaj sobie pociecha zarabiania.

aRFY7Nq. 191 413 259 57 153 114 317 243 21

nie mam szczescia w milosci